Między słowami - recenzja książki "Czuła jest noc" F. Scotta Fitzgeralda

F. Scott Fitzgerald nadał jej liryczny tytuł i uważał za swoje najlepsze dzieło. Poświęcił na jej pisanie dziewięć trudnych lat życia. Przez ten czas wiodło mu się nie najlepiej – pisał mało, męczył go alkoholizm i niespokojne relacje z neurotyczną żoną, uwierały scysje, które nierzadko sam podsycał. Dla mnie lektura książki "Czuła jest noc" była jednak utrapieniem i czytelniczą próbą. Wiele razy zadawałem sobie pytanie, o czym właściwie jest ta chwilami nużąca historia. A jednak, po długim czasie nieciągłej lektury, nie zamknąłem jej po prostu z westchnieniem ulgi. Zaintrygował mnie przekaz tej gorzkiej powieści. W końcu zrozumiałem dlaczego była taka ważna.

Recenzja książki "Czuła jest noc" F. Scotta Fitzgeralda.

fotografia z prywatnego archiwum Fitzgeraldów: Zelda i Scott
Zelda i Scott Fitzgerald

Akcja zaczyna się i kończy na francuskiej Riwierze, miejscu pielgrzymek wielu Amerykanów po pierwszej wojnie światowej. To miejsce kluczowe, jak punkt na rysunku, do którego artysta sprowadza wszystkie linie perspektywiczne. Z osobistych względów ważne także dla samego autora, który przeprowadził się tu wraz rodziną na pewien czas. To tutaj, za sprawą pewnego lotnika, jego małżeństwo przeżyło pierwszy wstrząs. Na Riwierze bywali intelektualiści, ludzie show-biznesu, żołnierze w mundurach wybawicieli oraz artystyczna bohema, w tym pisarze, malarze i muzycy. To właśnie we Francji (głównie w Paryżu) artyści podejmowali próby kreowania nowych trendów w sztuce, które potem miały szansę podbić cały kontynent. Na kartach powieści Fitzgeralda, pomiędzy plażą a koktajlbarem, zacieśniają się towarzyskie relacje, rodzą sympatie i resentymenty, które będą rezonować w przyszłości. W to światowe towarzystwo wprowadza nas Rosemary, nastolatka rozpoczynająca karierę w Hollywood, uczepiona jeszcze - przynajmniej mentalnie - rąbka matczynej spódnicy. Atrakcyjna dziewczyna, u progu dojrzałości i sławy (ogromnie drażniąca mnie swoją anachroniczną egzaltacją), szybko zdobywa ich względy. I ze wzajemnością, gdyż Rosemary, ugodzona strzałą Kupido, w końcu sama wyzbywa się rezerwy. Zakochiwanie się – musicie wiedzieć – najlepiej beznadziejne, obok słuchania piosenek o słodkich tytułach, było największą pasją Amerykanów w gorących latach 20.

Obiektem westchnień aktorki jest Dick Driver, mąż olśniewająco pięknej Nicole. Jest inteligentny i bystry, swoją kurtuazją i złotym dowcipem spaja całe to emigracyjne grono. Ma wielu oddanych wielbicieli, ponieważ dba o to, by ludzie w jego otoczeniu czuli się lepsi i ciekawsi. Bo któż spośród salonowych bywalców nie pragnie ponad wszystko atencji i wyróżnienia? Dick para się psychiatrią - co zdaje się tłumaczyć jego dwuznaczny, podszyty ironią stosunek do innych, i ma niebanalne znaczenie dla fabuły - pisze podręcznik poświęcony tej dziedzinie i rozważa otworzenie własnej praktyki lekarskiej. Jego żona z kolei, którą Rosemary także jest oczarowana, jest spadkobierczynią fortuny rodu Warrenów (kapitałem rozporządza siostra Nicole, Baby Warren). Za maską nowoczesnej kobiety, świadomej swojej urody i pozycji, ukrywa się jednak rozpacz i trauma z przeszłości.

Właśnie ta para, piękna i tajemnicza, Dick i Nicole, znajduje się w centrum opowieści, a pozostali, niczym satelity, będą krążyć wokół nich, by siłą przyciągania wpływać na ich los.

czarno-biała okładka przedstawiająca plażę i ludzi w tle
Polskie wyd. 1985
"Czuła jest noc" nie ma spójnej fabuły – wyrazistej osi, której czytelnik łatwo mógłby się uchwycić, czując, że opowieść zmierza do określonego końca. Autor każe nam śledzić dość chaotyczne losy bohaterów, ich niekończące się wojaże po kurortach i hotelach starej Europy, pogoń za dobrą zabawą i lepszym życiem. Widzimy, jak popadają w alkoholizm, uwodzą lub są uwodzeni, a z upływem lat tracą wiarę, wdzięk i gibkość ciał, stając się karykaturą swoich młodzieńczych wcieleń. Tragiczne, naznaczone brązem słonecznej Riwiery postaci starają się płynąć z nurtem życia, znienacka wpadając na siebie podczas kolejnych eskapad, by móc na nowo przejrzeć się w oczach przyjaciół. Ciężko stwierdzić, czy na tę warstwę "egzystencjalnej wrzawy" złożyła się ilość powstałych wersji tej historii (a było ich podobno wiele), czy był to po prostu ostateczny zamysł twórcy.

Zarówno typ narracji, jak i tematyka sprawiają wrażenie, jakby Fitzgerald przepisał swój osobisty dziennik na karty powieści, zachowując jego nieco niezborny, nieukierunkowany tok zdarzeń. Zasłynął przecież z tego, że pełnymi garściami brał ze swoich prywatnych doświadczeń, a także – jak pisała biografka Nancy Milford – bez skrupułów kopiował pamiętniki i listy swojej żony, Zeldy. Co dziś pewnie zostałoby nazwane plagiatem. Idąc dalej tym tropem, można dostrzec, że postać Dicka to alter ego pisarza, a niezrównoważona psychicznie Nicole, jest literackim odbiciem cierpiącej na schizofrenię Zeldy. Dlatego, gdy pozna się najpierw historię pary (choćby z "Zeldy" Milford), uchodzącej za ikonę tamtych lat, lektura "Nocy" nabiera wyrazistości i głębszych znaczeń. Muszę jednak dodać, że to podobieństwo ma swoje granice – oprócz miejsc i rysów charakterologicznych, niewiele łączy literackie twory z Fitzgeraldami. Scott, utalentowany i świadomy twórca, daleko bardziej wierny był literackiej kreacji, niż na przykład jego żona, która ze swojej debiutanckiej powieści, "Zatańcz ze mną ostatni walc", uczyniła krypto-biografię.

Pokażcie mi bohatera, a ja napiszę tragedię.
F. Scott Fitzgerald

Fitzgerald uchwycił ducha amerykańskiej migracji w międzywojniu. Przedstawił sceny z życia środowiska, do którego sam niegdyś należał. Ukazał kulisy "dobrej zabawy", odsłonił zmory prywatnych relacji i katastrofy bohaterów, tak, by szykowne lata dwudzieste nabrały innego, bardziej osobistego i szczerego wyrazu. Gdy więc wprowadza wątek choroby psychicznej Nicole, robi to po to, by jednym ruchem zedrzeć z bohaterów pozłotkę szczęśliwości. Nagle w oczach czytelników postawa Dicka komplikuje się. Zaczynamy rozumieć, że w związku z Nicole ma spełniać nie tylko rolę męża, ale także anioła stróża i cierpliwego terapeuty. Zauważamy też, że przyjął tę misję wraz z pieniędzmi i wygodnym stylem życia, co będzie powodem jego wewnętrznych dylematów.

Dla pisarza była to wyjątkowo osobista historia. Pobrzmiewają w niej liczne psychiatryczne konsultacje, które odbył w europejskich klinikach, skomplikowane małżeńskie uczucia i obawy związane z trudnym powrotem psychotyczki do samodzielności. Odbijają się w niej trudne emocje autora, a może nawet chęć – ciekaw jestem czy świadoma - uczynienia z siebie figury cierpiącego mesjasza, który zdobył się na największe poświęcenie dla drugiej osoby. Coś musi być na rzeczy, ponieważ w ostatnim akcie historii, bohater, nim na zawsze pożegna się z Riwierą, czyni prześmiewczy papieski gest błogosławieństwa nad plażą i plażowiczami. Jest w tym cynizm, gorycz doświadczeń, ale też wskazówka, pozwalająca w losie Dicka dojrzeć skutki wyjątkowej postawy. Ten gest byłby może tylko fanaberią bohatera, pustym znakiem, gdyby nie to, że nie pozostaje bez odpowiedzi. Rytuał, nie przystający do miejsca i postaci, symbolicznie się dopełnia.

Można by powiedzieć: piękny finał, niepozbawiony uniwersalnej głębi, gorzki, inkrustowany nawet nawiązaniami do dramatów Szekspira (Scott utożsamia swoje postaci z bohaterami "Hamleta" i "Snu nocy letniej"). I piękna megalomania - doda cynik.

młoda kobieta w masce (nowe wydanie)
Polskie wyd. 2010
Chociaż powieść przygniata czasem atmosferą nudy i, zamierzoną, mizerią ludzkich ambicji (pomijając zagadkową postawę Drivera), to jej siłą jest – poza poruszającym zakończeniem – ostrość z jaką oświetla głębię ludzkiej psychiki. Fitzgerald, niczym malarz symbolista, dogłębnie poznał charaktery portretowanych postaci; nadał im złożone temperamenty i wniknął za zasłonę podświadomości, by uwydatnić kolory ich myśli. Odszedł tym samym od romantycznego banału, nakazującego bohaterom w chwili desperacji podejmować tylko drastyczne rozwiązania, mające dać wyraz skali skrywanych emocji. Tu odtrąceni kochankowie nie porywają się na własne lub cudze życie, a jedyny pojedynek na pistolety kończy się farsą. Fitzgerald znalazł sposób, by subtelniej uczulić nas na upadki swoich postaci. Na peronie, w hałasie odjeżdżającego pociągu, pewna Amerykanka strzela do mężczyzny, ktoś zabija Murzyna i pozostawia ciało w hotelowym pokoju Rosemary, innym razem pijana kucharka sięga po ostry nóż... Wszystkie te epizody, pozbawione zresztą taniego efektu, są nie tylko echem minionej wojny, dowodem nieposkromionej dzikości w ludzkiej naturze, ale także symbolizują niewykrzyczany dramat centralnych postaci.

Reasumując, dla Fitzgeralda "Czuła jest noc" była trudnym przedsięwzięciem literackim, polegającym na przetworzeniu esencji życiowych doświadczeń w powieść społeczno-obyczajową (z psychoanalitycznym zacięciem), która – przy uwzględnieniu narracyjnych niedoskonałości – może dostarczyć czytelnikowi, zwłaszcza zorientowanemu w licznych kontekstach, intelektualnej satysfakcji.

Być może jest to książka "niekompletna", ponieważ czas trwale powiązał ją z biografią twórcy. Na jego zresztą życzenie, skoro sam nie stawiał sobie zdecydowanej granicy między pisaną przez siebie prozą a prywatnością własnego życia. Tak się więc złożyło, że sława Fitzgeraldów wyprzedziła mniej znaną powieść. Powieść, uzupełnijmy, wzgardzoną w dobie Wielkiego Kryzysu, gdy czytelnicy mieli szczerze dość opowieści o "zepsutych Rockefellerach". W obliczu tej zbiorowej niechęci, książki nie uratował nawet tytuł zaczerpnięty z tkliwego wiersza Johna Keatsa, pisanego w stanie agonii. Niepowodzenie i bieda, jaka spotkała Fitzgeralda u schyłku życia, uczy, że Zeitgeist, duch czasu, w znacznym stopniu decydujący o sławie lub odrzuceniu, nie ogląda się na twórcze wysiłki i ambicje niepokornych pisarzy, którzy nie ulegają koniunkturalnym zmianom.

_

"Czuła jest noc", F. Scott Fitzgerald, tłum. M. Skroczyńska, Z. Zinserling, Czytelnik, rok 1985.

Pisząc recenzję korzystałem z informacji zebranych w biografii autorstwa Nancy Milford, "Zelda. Wielka miłość F. Scotta Fitzgeralda" oraz z dźwiękowych materiałach Polskiego Radia.
Ze względu na słabości najnowszego tłumaczenia "Nocy" (W. Brydaka) skupiłem się na lekturze wydania z 1985 r.

Więcej wpisów o kulturze, tutaj: Agitacja Kulturalna na FB

Komentarze

Popularne posty