O mnie

Cześć,

jestem Onufry i piszę o kulturze. Kulturze, także w szerszym znaczeniu tego słowa. Czasem mówią na mnie Spinacz Biurowy, nie do końca wiem dlaczego... Może przez moją niechęć do luźnych kartek. ;)

Najlepiej chyba zaprezentują mnie moje zainteresowania. Chociaż wychowałem się na telewizji (lata 90. to był w Polsce niezły czas dla małego ekranu), cenię sobie przede wszystkim dobre kino - to autorskie, i to gatunkowe. Jeśli TV zapoznała mnie z filmem (emitując klasykę o nieludzko późnej porze lub - coś lżejszego - w niedzielne popołudnia), to film zainteresował mnie... książką. Wzorowym przykładem byłby tutaj Fahrenheit 451 François Truffauta, który niegdyś podziałał na mnie jak zaklęcie, ponieważ książka jest w nim swoistym artefaktem, synonimem wolności myśli i piękna. Inne, liczne adaptacje powieści, czy dramatu, także wpłynęły na moje upodobania i światopogląd (wzorem niech będzie tutaj choćby dorobek Hitchcocka), utrwalając we mnie przekonanie, że literatura - choćby tylko w postaci scenariusza lub konceptu - stanowi swego rodzaju pierwiastek, od którego zaczyna się praca nad każdym kolejnym tekstem kultury, czy to będzie film, czy gra vide. W końcu nasza kultura wyrosła na druku (i piśmie) - od ruchomej czcionki po ciągi zer i jedynek.

W zalewie medialnych treści staram się wybierać najciekawsze propozycje. Najchętniej spotykam się z fantastyką, nietuzinkowym kinem, literaturą amerykańską czy oryginalnymi produkcjami platform telewizyjnych. Od czasu do czasu, by nie dać się zaszufladkować, zapuszczam żurawia także w inne obszary.

Pochłaniam popkulturę nie tylko dla rozrywki. Dobra fikcja - ot, paradoks - ma to do siebie, że niesie jakąś prawdę o otaczającej nas rzeczywistości. A przynajmniej zachęca, by jej poszukiwać. Pewnie dlatego łatwo przychodzi mi utożsamiać się z bohaterami serialu Maniac, bo choć mogą wydawać się dziwaczni, to jednocześnie sprawiają wrażenie autentycznych; lub też z postaciami Wala w alejkach, które wytrwale brodzą w monotonnej codzienności, gdzieś na tyłach wielkiego supermarketu, tylko marząc o cudownym katharsis na miarę historii Mike'a Leigh... Taka opowieści pewnie korespondują z doświadczeniami wielu z nas, a przy okazji oferują emocje. Z podobnych względów urzekły mnie opowiadania Czechowa i Fitzgeralda. Zwłaszcza ich humanistyczna wrażliwość, wyszukany humor i ostra puenta. Czasem zaabsorbuje mnie powieść fantastyczna, w której autor nie tylko zadziwia barwną wizją świata, ale także stawia zasadnicze pytania o człowieka i jego kondycję.

Dziesiątka ulubionych filmów:

1. Psychoza (1960), reż. Alfred Hitchcock
2. Jak w zwierciadle (1961), reż. Ingmar Bergman
3. Dobry, zły i brzydki (1966), reż. Sergio Leone
4. Alphaville (1965), reż. Jean-Luc Godard
5. Armia cieni (1969), reż. Jean-Pierre Melville
6. Ludzie za mgłą (1938), reż. Marcel Carné
7. Niebieski (1993), reż. Krzysztof Kieślowski
8. Długie pożegnanie (1973), reż. Robert Altman
9. Upstream Color (2013), reż. Shane Carruth
10. Poezja (2010), reż. Chang-dong Lee
Urodziłem się w Nysie, niewielkim mieście na Opolszczyźnie. Tutejsze pomniki i galerie handlowe (ta pierwsza, "upragniona", jest w trakcie budowy) to intrygujący temat, absorbujący całą lokalną społeczność. W Nysie nie brakuje fajnych, sympatycznych ludzi, niemniej miasto nie oferuje im zbyt wielu miejsc, w których mogliby realizować swoje kulturalne potrzeby. Polska w mikroskali. Mnie na ogół nosi gdzieś po Opolszczyźnie, im dalej od pomnikowo-komsumpcyjnych dylematów, tym lepiej.

Daję więc nura w książkę, film, serial lub buszuję po sieci (głównie w blogach i czasopismach), ale staram się nie pochłaniać "tekstów kultury" na szybko i bezrefleksyjnie; chętnie podejmuję ciekawsze wątki, staram się wynieść z nich jakąś naukę lub polemizuję z autorem. Może zabrzmi to zbyt górnolotnie, ale szukam w otaczającej mnie rzeczywistości - także poza fikcją - odpowiedzi na ważne, frapujące mnie pytania. Trochę hermeneutyki, egzegezy i dociekliwości wszak pozwala określić swoją postawę wobec świata.

Psychoza A. Hitchcocka;
Marion: Więc lubisz pooglądać dobre kino?
Norman: Tak, tak jakby...

Z wykształcenia jestem kulturoznawcą (pracę magisterską na UO poświęciłem Psychozie Hitchcocka oraz oddziaływaniu kina grozy na widza, a licencjat - przypadkom antywesternu), i chociaż zajmuję się teraz blogowaniem (oraz celebrowaniem życia ;)), to wciąż chętnie poszerzam swoją wiedzę w tej dziedzinie. Mimo to jestem tylko dyletantem, wciąż przecież nie znam odpowiedzi na wiele pytań. Ale sztuka być może polega na tym, by wciąż drążyć.

Dziesiątka ulubionych książek:

1. Sklepy cynamonowe Brunona Schulza
2. Opowiadania (i in.) Antona Czechowa
3. Kosmos Witolda Gombrowicza
4. Solaris Stanisława Lema
5. Dzień szarańczy Nathanaela Westa
6. Neuromancer Williama Gibsona
7. Atlas chmur Davida Mitchella
8. Wehikuł czasu Herberta G. Wellsa
9. Głęboki sen Raymonda Chandlera
10. Gniazdo światów Marka S. Huberatha

Ponadto, przyszło nam żyć w erze informacji i licznych mediów - wystarczy kliknięcie (lub nawet tylko myśl), by otworzyć "puszkę Pandory" - zesłać lawinę danych, które domagają się uwagi. Ich lektura oraz weryfikacja przekracza ludzkie możliwości. Czasami przygnębia mnie myśl, że epoka pięknych umysłów, które znały się na wszystkim, jest już za nami. Nastały czasy dobrostanu i (frustrującego) nadmiaru, epoka ogromnych baz danych i "pięknych superkomputerów", które zresztą, podobnie jak ludzie, także wydają się trzymać wąskich specjalizacji. Czy to nie brzmi wciąż trochę jak science fiction?

Kultura to moja pasja. Nie tylko ta "beletrystyczna" czy widniejąca na kinowym plakacie, bo kultura to fenomen znacznie ciekawszy i trudniejszego w uchwyceniu... Noblistka, Selma Lagerlöf, pisała, że kultura jest tym, "co zostaje, kiedy zapomnisz wszystko, czego się nauczyłeś". Tkwi głęboko w nas - w języku, naszym zachowaniu i samym ciele (wszak dieta, uroda, ruch, styl życia to też kultura). Jest drugim ważnym czynnikiem, który, po ewolucji biologicznej, ukształtował nasz gatunek. André Malraux, pisarz i poszukiwacz przygód, ujął to prościej: "Kultura jest tym, co sprawiło, że człowiek stał się czymś innym, niż tylko przypadkowym wydarzeniem w przyrodzie". Z kolei w nauce, na gruncie antropologi, socjologi czy kulturoznawstwa, powstały całe armie definicji kultury. Najpełniej jednak opisał ją, w oparciu o wcześniejsze próby - syntetycznie je scalając, psycholog, Józef Kozielecki:
Kultura to historycznie ukształtowany system wytworów materialnych, symbolicznych i społecznych, które są nośnikami wartości i znaczeń dla ludzkości (...) Te wytwory wpływają nieustannie na naturę ludzką, osobowość i style zachowania człowieka. 

Oglądając film czy przewracając kolejne karty powieści, płyniemy w tych wartościach i znaczeniach - jedne zwracają naszą uwagę, bo wydają się świeże i wywołują emocje - te zapamiętujemy na dłużej, z innymi często nieświadomie się zgadzamy, bo są dla nas czymś "normalnym". Właśnie to tło, ułożone z cegiełek szarej normalności jest miąższem kultury. Wskazać na nie palcem, to niemal tak, jakby ujawnić ducha, albo zadać pytanie w rodzaju: po co mieszkańcom małego powiatowego miasteczka pomnik Piłsudskiego albo galeria handlowa?

Rene Magritte, "Człowiek z gazetą" - przy odrobinie skupienia w jednym z wariantów mieszczańskiego
salonu można zauważyć mężczyznę... Magritte miał ten satyryczny zmysł.

Wtedy na jaw wychodzą na przykład małomiasteczkowe kompleksy, których się wstydzimy (te uśmiechnięte twarze pod pomnikiem mówiące: "no jest... nasz Piłsudski!") i konsumpcyjne aspiracje.

Jak widzicie, kultura to nie tylko jogurt. ;)


Agitacja kulturalna to sposób na to, by się z tymi trudnymi pytaniami nie rozstawać, pozwolić myśli krążyć, by ciągłym pisaniem (i uważnym czytaniem kultury) zastąpić niegdysiejszą szkolną motywację. Kultura nie jest niewzruszoną formą czy "boską matrycą", która nadaje trwały kształt naszemu myśleniu i działaniu, ona nieustannie ewoluuje, zmienia swoje wektory i pogłębia liczne podskórne nurty. Pisząc o kinie i innych mediach, chciałbym podjąć próbę rozpoznania tych przemian i nieoczywistych mechanizmów, mających wpływ na życie społeczne.

Poza tym, nie tylko kultura zmienia nas, ale także my zmieniamy ją - choć to nie lada wyzwanie. Kulturę rozwijają sami jej użytkownicy; politycy, studenci, autorytety, naukowcy, programiści (i ich algorytmy), aktorzy i autorzy. W pewnym stopniu także blogerzy. Dokładam więc swoje pięć groszy do tej przeogromnej puli. No dobrze, niech to będą nawet dwa grosze. :)

Co więc może Wam zaoferować Agitacja kulturalna?

* Podparte analizą recenzje filmów (czasem przedpremierowych, np. z Opolskich Lam lub artefaktów kina, do których też warto wracać)
* Recenzję dobrej książki
* Trochę badań nad serialem i nie tylko
* Cel ogólny: refleksja nad kulturą
* Współpracę; jeśli tylko macie podobne zainteresowania i prowadzicie własny blog

Życzę przyjemnej lektury!



Agitacja kulturalna

Masz do mnie pytanie, zabrakło jakiejś ważnej pozycji wśród moich ulubionych książek czy filmów, nie bardzo rozumiesz moją niechęć do pomników i galerii handlowych lub zwyczajnie chcesz podzielić się własną opinią na tematy kulturalne - napisz, zwłaszcza jeśli jesteś z Opolszczyzny!

Kontakt: neon_r&o2.pl*; lub mój Facebook
(* dla zmylenia bota w adresie nie użyłem małpy!)

Popularne posty