Gra w prawdę - "Zagadka Zbrodni" Bonga Joon-ho

W pewnej recenzji przeczytałem, że Bong Joonho, południowokoreański reżyser filmowy nagrodzony w tym roku Złotą Palmą w Cannes za film Parasite, poza głośnymi tytułami jak Okja, czy Snowpiercer: Arka przyszłości zrealizował też, uwaga, „czarny jak smoła kryminał”. To stwierdzenie zapadło mi w pamięć, ponieważ jest w nim tyle poczciwej egzaltacji, co nieprawdy. Jego autor miał pewnie na myśli Zagadkę zbrodni (2003), drugie pełnometrażowe dzieło Bonga, opowieść o zbrodniach seryjnego mordercy, chociaż kinowi koneserzy na pewno pamiętają jeszcze późniejszą Matkę (2009) – film subtelniejszy, bardziej tajemniczy, choć trochę niedoceniony przez liczną publiczność. Obie kryminalne opowieści łączą jednak ciemną, nich będzie – jak smoła, stronę ludzkiej egzystencji z absurdem i humorem filmowej narracji.

dwaj detektywki beztrosko bawią się podczas śledztwa
Detektywi Park i Cho podczas śledztwa


> Przyjrzyjmy się więc filmowym kryminałom Bonga. Czy ich atutem są tylko efektowne stylistyczne wycieczki za opłotki innych gatunków filmowych oraz żartobliwy ton, dający widzowi chwilę odprężenia przed kolejnym skokiem w mrok? Spróbuję przybliżyć wspomniane dwa obrazy, by na koniec wyciągnąć kilka wniosków na temat wizji świata i człowieka, jaką w nich przedstawił, oraz nakreślić ewolucję reżyserskiego stylu. Aha, by nie zmęczyć Was zanadto lekturą, tekst rozbiłem na 2 części.

Człowiek - istota tragikomiczna

Każda filmowa scena, wypracowana wcześniej w scenariuszu i umyśle reżysera, może przekazać widzowi jakieś znaczenie, ułamek sensu, pomocny w recepcji i interpretacji całego dzieła. Swój szczególny status często mają wprowadzenia, które zdają się kłaść akcent na konkretną, przewodnią myśl filmowego obrazu. Zagadkę zbrodni otwiera długa, nieśpieszna scena przybycia detektywa, Parka Doo-Mana, na miejsce zbrodni.

Prowincja. Ryżowe pola oświetla gorące słońce, w tle słyszymy sentymentalną i nieco monotonną melodię. Ten kontemplacyjny początek bogaty jest w interpretacyjne wskazówki: bawiące się na skraju ryżowego pola dzieci łapią owady, by następnie trzymać je w słoiku; w tle, na oddalonej drodze, właśnie rozkraczył się policyjny samochód – co w metonimiczny sposób komentuje kondycję lokalnego komisariatu, a nawet samego państwa – inspektor Park, korzystając z pomocy rolnika, kontynuuje swoją podróż traktorem. Mężczyzna pali papierosa i beznamiętnie rozgląda się po okolicy. Rutyna policyjnej pracy. W końcu dociera na pobocze drogi i zanurza się w cieniu betonowej kładki, tym samym jakby zajrzał pod podszewkę tej z pozoru idyllicznej rzeczywistości. Ciało kobiety, nagie i skrępowane, leży bezwładnie w rowie pod jego stopami. 

Miejscu zbrodni nie towarzyszy aura żalu, ani grozy. Przeciwnie, okolica zdaje się tętnić życiem. Beztroskie dzieci rozwlekają ubrania i bieliznę zamordowanej po okolicy, a krnąbrny chłopiec - epizodyczna, acz znacząca postać... - papuguje polecenia detektywa. Tabu tej zbrodni, jak się okaże, na tle seksualnym, jest dla dzieci niejasne, nierozpoznane. Społeczne restrykcje na razie nie obejmują dokazujących małolatów, wykorzystują więc dogodny moment, by skupić na sobie uwagę dorosłych. To świat beztroskiej zabawy, za którym czają się mroczne ludzkie żądze.

Inna „zabawa” rozpoczyna się w komisariacie. Szybko przekonujemy się bowiem, że kompetencje śledczych są wątpliwe, a tutejszy wydział kryminalny jest niedofinansowany. Bong odkrywa przed nami absurdy pracy policjantów, ale zamiast umacniać w nas krytyczny, gorzki osąd, po prostu pozwala nam się śmiać. To jednak nie umniejsza ciężaru kryminalnej opowieści, bo, paradoksalnie, kiepscy detektywi zyskują ludzką twarz.

Park szczerze pragnie opanować chaos pracy komisariatu, ale jego obycie i umiejętności godne są najwyżej fana popularnego kryminalnego serialu (odsyłam do prześwietnej sceny w filmie). Przesłuchuje pierwszych podejrzanych, jednak nie mając żadnych twardych dowodów, zagląda im w oczy, wierząc, że w ten sposób rozpozna mordercę. Jego partner, Cho Yong-koo, to człowiek od brudnej roboty – jeśli podejrzany nie chce przystąpić do autodafe, zakłada kwiecisty pokrowiec na ciężkiego buta i rozdeptuje delikwenta. Gdy brak dowodów, a presja społeczna rośnie, zawsze pozostaje argument siły. Wkrótce z Seulu przybywa ochotnik, Seo Tae-Yoon. To człowiek z innej gliny, dobrze wykształcony i rozeznany w profesjonalnych metodach śledczych. Mimo to i jemu szybko zabraknie wiary w doprowadzenie sprawy do pomyślnego końca...

podejrzany i detektywi podczas wspólnego oglądania serialu
Przesłuchiwany i śledczy skupieni na... oglądaniu ulubionego serialu.

Tajemniczy morderca kobiet, mimo toczącego się śledztwa, wciąż zabija. Czuje się silny i bezkarny, albo to, co robi jest od niego silniejsze. Gwałci i odbiera życie kolejnym ofiarom – zawsze podczas ulewy, zawsze gdy... w radiu grają tę samą piosenkę. Nie zostawia świadków, a ślady zmywa deszcz. Jego czyny podsycają zaangażowanie śledczych, jednak zabójca działa według wyrafinowanego planu, na który nie byli przygotowani.

Batalia o prawdę

Detektywi robią więc dobrą minę do złej gry; zapewniają dziennikarzy o postępach i unoszą triumfalnie pięści w świetle fleszy. Tak naprawdę oczekują, że któryś z gnębionych w zaciszu kotłowni (prowizorycznej sali przesłuchań) podejrzanych w końcu pęknie i przyzna się do winy. Trzeba jednak przyznać, że mimo wad i niskich kompetencji, policjantom nie brakuje determinacji w dążeniu do celu, kipi w nich zawziętość i ambicja. Gdy jednak zawodzą metody godne nawet Seulu, Park i Seo znowu skłaniają się ku wrodzonej intuicji i przeczuciu. Choć „czytanie z oczu” na początku opowieści budzi uśmiech politowania, to pod koniec wydaje się jedynym sposobem na wyjście z impasu.

Niemożność odkrycia prawdy to podstawowy problem, jaki koreański reżyser stawia przed swoimi bohaterami. Nie odsłoni jej żaden laboratoryjny test, żadne przesłuchanie, czy nawet wróżba, dlatego policjanci pragną odkryć choćby jej zalążek – naskórek tego, czego mogliby się dowiedzieć, gdyby dysponowali nieograniczonym czasem i lepszymi środkami. Dlatego świadek, który mógłby wskazać palcem mordercę byłby wybawieniem, ponieważ pozwoliłby nadać zbrodni konkretną twarz i skupić dochodzenie w jednym punkcie. System, niedoskonały i zawodny, nie rozwiąże problemu powszechności zła (w które zresztą sam jest uwikłany), by osiągnąć swój cel potrzebuje jedynie winnego, lub też zadowoli się kozłem ofiarnym.

Reżyser, wzbogacając swoją narrację o liczne wątki i konteksty, podsuwa nam własną „społeczną teorię zbrodni”, pozostawiając jednocześnie sporo potrzebnej przestrzeni dla domysłów i rozważań widza. Przede wszystkim nawiązuje do autentycznych wydarzeń, jakie rozegrały się w Korei Południowej pod koniec ubiegłego wieku. Zagadka zbrodni jest więc – w dalszej konsekwencji – rezultatem pewnej zbiorowej potrzeby, jedną z możliwych odpowiedzi na palące, uniwersalne pytania: skąd się bierze zło i jak z nim walczyć?

Zdolność człowieka do zadawania bólu to zaledwie wierzchnia warstwa zagadki ludzkiego okrucieństwa. Jednak, wobec beznadziejności tego problemu, reżyser nie okopuje się za efektowną akcją i narracyjnymi trikami, zamiast tego pieczołowicie osadza kryminalną opowieść w łonie koreańskiego społeczeństwa. W realistycznej konwencji, za pomocą linearnej narracji, kreśli sieć relacji władzy, tło obyczajowe, odcienie klasowe i ekonomiczne, co rusz przypomina o wojnie z północnym sąsiadem, łączy prywatne życie z publicznym – mnoży punkty odniesienia i problematyzuje. Subtelnie splata zbrodnię z wachlarzem społecznych zachowań, z ludzkimi słabościami i pragnieniami, także tymi kontrkulturowymi, o których na co dzień głośno się nie mówi. Dlatego w Zagadce zbrodni nie ma miejsca na tabu, o czym dobitnie przekona nas choćby wątek mężczyzny onanizującego się na miejscu zbrodni.

Klucz do tej kryminalnej zagadki – nie sposób tego nie drążyć – jawi się gdzieś pomiędzy jednostką, z jej kruchą psychiką, a zawiłą siecią społecznych relacji, utkaną z popędów, tradycji i kulturowych norm. Łatwo zresztą daje się zauważyć maskulinizacja tych norm, przedstawiona chwilami wręcz z komicznym zacięciem: dominuje buńczuczna "męska siła", a "słaba kobiecość" ulega i zapewnia ukojenie. Role społeczne są tu ściśle określone, a ci, którzy się w nich nie odnajdują, choćby z przyczyn naturalnych, "odmieńcy", muszą liczyć się z konsekwencjami. Mogą się stać obiektem niezdrowego zainteresowania, niczym dręczone przez dzieci owady z początku filmu, a to z pewnością pozostawia psychiczne i emocjonalne piętno... Ale sza, to tylko moje podejrzenia, co do przyczyn ukazanych zbrodni.

Czarny kryminał społeczny

W epilogu Bong nawiązuje do otwierającej sceny – do słonecznych pól, na których bawiły się dzieci, łapiąc owady i papugując postawy dorosłych. Ludzkie zachowania, stereotypy upraszczające rzeczywistość i utrwalone pojęcia, rzadko poddawane świadomej refleksji, krążą w społecznym obiegu, przekazywane z pokolenia na pokolenie. Zło i przemoc - nasuwa się puenta - mają z pewnością swoje tętniące życiem kulturowe podglebie.

detektyw Park w końcowej scenie filmu - dawne emocje wciąż żywe

Po wielu latach Park zatrzymuje się na miejscu pierwszej zbrodni. Znowu zagląda pod betonową kładkę. Czyżby chciał sobie przypomnieć dreszczyk, jaki towarzyszył mu podczas śledztwa? Teraz prowadzi inne życie, a swój czas chętniej poświęca rodzinie. Zanim dowie się od ciekawskiej dziewczynki, że nie tylko on ostatnio zaglądał pod tę kładkę, patrzy na to miejsce z dystansem, jakby przez osnowę czasu. Ale po tym, co usłyszał, nagle spływają na niego tamte, gorące emocje. Gdzieś głęboko, pozostał w nim policjant przejęty złem, którego nie sposób pojąć.

W tej historii o stróżach prawa szukających mordercy, klasyczny gatunkowy nakaz poskromienia zła przez szlachetnych bohaterów i powrotu do stanu równowagi, to tylko mrzonka ze starego naiwnego kina. Od nierozwiązywalnego problemu zła, który niegdyś jednym celnym strzałem pokonywał Clint Eastwood, a Sean Connery zabijał dowcipem (na co miał licencję), można tylko spróbować uciec; zakopać np. pod prywatną idyllą rodzinnego życia. Jednak – każe się nam zastanowić reżyser, gdy zaglądamy w oczy zdumionego bohatera – czy taka ucieczka w ogóle może się udać?


> Część druga, zawierająca refleksję nad filmem Matka oraz kilka ogólnych wniosków dotyczących Bonga i jego kryminalnych opowieści już wkrótce. 

Więcej wpisów o kulturze, tutaj: Agitacja Kulturalna na FB

Zagadka zbrodni
reż. Joonho Bong
Kryminał, dramat, kryminał, komedia (chwilami)
Premiera: 2 maja 2003
Korea Południowa

Komentarze

  1. Zatem czekam z niecierpliwością na część drugą. Mignął mi gdzieś ostatnio zwiastun filmu "Parasite" iiii.....czuję się zaintrygowana. :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty