#2 15. FFOL - Śmierć i to, co przychodzi potem
Afryka w filmie Ptaki śpiewają w Kigali Krzysztofa Krauzego i Joanny Kos-Krauze – wyprana z kolorów, surowa i okradziona z urokliwych zachodów słońca nad sawanną – daleka jest od postkolonialnych wizji "Czarnego lądu" jako azylu, w którym biały człowiek może odnaleźć wolność i tętniącą życiem, otwierającą się przed nim, przyrodę. To raczej ponura kraina ciszy, ekshumacji i traumatycznej przeszłości, gdzie wspomniane zachody słońca zastąpiono obrazkami żerujących gromadnie sępów.
Krauzowie swoim filmem powracają do tematu ludobójstwa w Rwandzie (po produkcjach w rodzaju Hotel Ruanda czy Czasem w kwietniu, które cechowała stylistyka kina wojennego), nie rekonstruują jednak przebiegu pogromu na ludziach z plemienia Tutsi i nie wygłasza sądów nad zbrodnią Hutu. Ptaki... nie epatują również przemocą, skłaniając się raczej ku refleksyjności. Zapamiętałem tylko jedną scenę, w której wzniesiona maczeta opada i – już poza kadrem – z okropnym chrupnięciem wpija się w ciało. Ta filmowa metonimia zbiorowej przemocy, zaledwie krótka retrospekcja, w zupełności oddaje brutalność 1994 roku i mocno zapada w pamięć.
Ratunek nie przynosi ukojenia. (Eliane Umuhire, Jowita Budnik) |
Trzeba dodać, że obrana tematyka staje się osobista dla samej reżyserki, gdy w 2014, przed ukończeniem filmu, odchodzi jej mąż. Ptaki... – z których realizacji Kos-Krauze nie rezygnuje – można więc interpretować także jako artystyczne świadectwo godzenia się z osobistą stratą.
Ten dojmujący psychiczny i emocjonalny stan oddany został w warstwie formalnej obrazu. Kadry są często przysłonięte, jakby obrane z ukrycia, zza nieostrych lub zdeformowanych obiektów. Z kolei paleta barw została znacznie ograniczona; przeważa w niej pół-cień i chłodny błękit. Zaskakują też niektóre zbliżenia, uwalniające się jakby z narracyjnego toku, by wyławiać z otoczenia – nawet z codziennej, polskiej rzeczywistości – dowody cierpienia i śmierci (stygnące po rozkrojeniu ryby, formalinowe preparaty, czy wypchane, znacząco milczące, ptaki)
Szczyt łańcucha pokarmowego |
Za tym zdystansowanym, w jakiejś mierze darwinowskim - ale z drugiej strony nie pozbawionym humanistycznej wrażliwości - spojrzeniem na człowieka, kryje się nieoczekiwana ulga. Mimo licznych zbrodni na ogromną skalę (także tych na przyrodzie), kulturowych strategii odbierania godności i uprzedmiotawiania, i tym boleśniejszych traum, życie ciężko jest poskromić. Będzie tętnić nadal. A ptaki - przyjdzie taki dzień - znowu zaśpiewają w Kigali.
Komentarze
Prześlij komentarz