"KONTENER" MARKA BIEŃCZYKA - WOKÓŁ CZASU ŻAŁOBY

"Kontener" Marka Bieńczyka jest książką zagadkową. Tematyka tego dzieła krąży, z jednej strony, wokół tematu śmierci, z drugiej wokół oddechu, a więc i życia. Ten zbiór esejów, którego centralnym punktem, zgodnie z zamysłem autora, jest matka, stał się jednak, w sposób zresztą całkowicie zamierzony, dziełem dużo bardziej złożonym i wielowymiarowym. Książka ta jest przesycona wspomnieniami, zmysłowymi obrazami, drobnymi spostrzeżeniami z życia codziennego, zamyśleniami, lecz także odwołaniami do tekstów kultury i literatury.

obwoluta książki przedstawiająca tytuł oraz zdjęcie autora
"Kontener" - okładka (fot. Wielka Litera)
Ta kolejna już książka w dorobku Bieńczyka jest na swój sposób konsekwentną kontynuacją jego wcześniejszej twórczości. Jest ona również dobrą okazją dla osób, które nie miały z tym pisarzem wcześniej kontaktu, by rozpocząć swoją z nim przygodę. Wrażliwość Bieńczyka oraz jego styl tworzą dygresyjny, eseistyczny charakter książki, dzięki czemu jest ona idealna do podczytywania w tak zwanym wolnym czasie. Oznacza to bardzo często te krótkie chwile dane nam wieczorami przed snem. Refleksyjność i głębia przemyśleń dostarczają wartościowej pożywki do tego typu rozmyślań, na które zawsze warto jest znaleźć czas.  

Całe dzieło Bieńczyka pomyślane jest jako hołd złożony zmarłej matce, hołd jednak tak skonstruowany, by nie przytłaczał, w konsekwencji czego, raz się do centralnego tematu zbliżamy, raz od niego oddalamy. Świadomy zamysł artystyczny, jak i kompozycyjny oraz intertekstualny charakter całości wzbogaca ten początkowy koncept dając w efekcie dzieło, które na długo zostaje w pamięci. 

Bieńczyk porusza kwestie fragmentaryczności życia, przetyka je refleksjami nad wspomnieniami, będącymi jak fotografie, jak stopklatki z garści momentów, które pozostały nam w pamięci. Niejednokrotnie wraca także motyw jętek. Pisarz mówi o rzeczach, o których nieraz mówić trudno, na przykład właśnie o tym, jak czasem trudno rozmawiać z kimś stojąc nad jego grobem. Porusza on także kwestię łączenia w literaturze oddechu ze stylem pisarza. Bieńczyk wyraża swoje literackie inspiracje w sposób eksplicytny. Jego poprzednikami w tym żałobnym pochodzie byli Faulkner, Camus, Barthes i Proust. Od pierwszego z nich zaczerpnął, z jego opowiadania "Czerwone liście", powracający obraz ostatnich haustów wody przełykanych przed śmiercią przez czarnoskórego bohatera. Towarzyszące mu opisy odgłosów wyczerpanego oddechu mocno zakodowały się w wyobraźni pisarza. Pozostali autorzy natomiast w swoich dziełach nawiązali, w sposób mniej lub bardziej bezpośredni, do śmierci matek. Przy czym osobiste, wręcz bolesne zapiski Barthesa nigdy nie miały zostać opublikowane, natomiast Proust… Tak, Proust wzniósł całkowicie świadomie ogromną powieściową konstrukcję, nazywaną zresztą nie bez racji przez wielu krytyków katedrą.

Na kartach tej książki Bieńczyk tworzy pewną przestrzeń, do której zaprasza czytelnika, jest ona w swej wymowie zaskakująco osobista, prawie ciepła. Nie jest to jednak książka, której tematyka mogłaby sugerować rozedrgane emocjami wyznania. Są to spokojnie spostrzeżenia dojrzałego mężczyzny na różne ważne, mniej lub bardziej powiązane ze sobą tematy. Niech więc nie zniechęci tych, którzy szukają intelektualnych stymulacji. Bieńczyk stawia wiele ważkich pytań, na które poszukuje odpowiedzi w rozmaitych źródłach,  tworząc tym samy szeroki wachlarz inspiracji dla wielu rodzajów czytelników. 


_
Marek Bieńczyk, "Kontener", Wielka Litera, Warszawa 2018. 

Komentarze

Popularne posty